Kuśnierz na wagę złota! Krzysztof Szmyt z Zabrza potrafi wyczarować cuda z futer

Ten jeden z najstarszych zawodów świata lata świetności ma już za sobą. Futrzarski boom w Polsce był w drugiej połowie minionego wieku, a szczególnie w latach 90. Później na naturalne futra zaczęła się "ekologiczna" nagonka i kuśnierskie manufaktury zaczęły znikać. Jeden z nielicznych już zakładów kuśnierskich znaleźliśmy w Zabrzu-Pawłowie, tuż za granicą Rudy Śląskiej. A w nim - człowiek z pasją, talentem i smakiem do szycia futer - Krzysztof Szmyt.

Odkrycie zakładu Krzysztofa Szmyta było dziełem przypadku. Bo przecież nie codziennie potrzebujemy naprawić futro. Poszukiwania w Katowicach rezultatu nie przyniosły. Owszem - zakłady widnieją w Internecie, ale nie działają. A tu proszę - za miedzą - jest!

- Mój tata był w podobnym zawodzie, był garbarzem, wyprawiał skóry. No i jakoś to tak wyszło - jak syn, to najlepiej na kuśnierza, nie? - śmieje się Krzysztof Szmyt, który zajął się tym zawodem ponad 30 lat temu.

Najpierw pracował w "państwówce", później przyszedł czas pójścia na swoje. Otworzył własny zakład.

- No i tak się to ciągnie tyle lat. W mojej rodzinie pierwszy kuśnierz - mówi. - Dzisiaj to ginący zawód, nie ma już wielu kuśnierzy. Z mojego rocznika jeszcze mam tego jednego kolegę w Będzinie. I już nie znam nikogo, kto jest młodszy od nas. My jesteśmy chyba ostatnim rocznikiem, który jeszcze się szkolił w tym zawodzie.

Nic dziwnego, bo nagonka na naturalne futra spowodowała, że przyszłość kuśnierstwa wyglądała kiepsko. Ale zainteresowanie wyrobami futrzarskimi spadło nie tylko dlatego.

- Moim zdaniem główną przyczyną jest to, że zim nie ma już takich, jak kiedyś. Jak śnieg spadnie, jak się zimno robi, to jest zaraz zainteresowanie futrami. A jak jest ciepło, to ludzi nie ma, no wtedy futro jest niepotrzebne. Taka jest prawda - mówi zabrzański rzemieślnik.

Kiedyś futro miała prawie każda oma. I to na całe życie.

- Tylko do kościoła zakładała, futro się przekazywało z pokolenia na pokolenie. Masę mam takich klientek z futrami po babci, co najpierw córka wzięła, a potem jeszcze wnuczka. I przychodzą z nimi do przeróbek. Ale te stare futra, te co babcie miały, były inne. Ciężkie, takie toporne - zaznacza.

Choć takich klientek ze znalezionymi w szranku futrami jest sporo. Na tym bazują dziś kuśnierze - na przeróbkach.

- Lata 80-te, to był wysyp futer przywożonych z Grecji. Były długie norki z kawałków, z takimi ramionami szerokimi i takie klosze wielkie. Im było szersze - tym bogatsze, tym było ładniejsze. Teraz się od tego odchodzi. Wszystko przeszywa się na takie zgrabniejsze, skromniejsze, bez tych ozdób, bez czegokolwiek - mówi Krzysztof Szmyt. - Dzisiaj panie chcą futro w fajnych kolorach, leciutkie. A z tych starych nie zawsze się to da już tak zrobić.

Dziś znów wraca moda na naturalne futra. Choć oczywiście inne niż te babcine.

- Teraz panie gustują bardziej w kolorach. Wszystko tu jest indywidualne. Co sobie klientka zażyczy, to zrobię! - śmieje się kuśnierz.

"Ekologiczne", sztuczne futra wyparły naturalne? Na moment

- Jak ciotka z Niemiec przyjeżdżała w latach dziewięćdziesiątych, to mówiła, że tam była nagonka na futra. No i to rzeczywiście się tak ciągło kupę lat. Kto jeździł na zachód, to mówił, że już nie nosi futra, bo tam "zieloni" szaleją. A ja tyle lat zakład prowadzę, pytam prawie każdej klientki, czy ją coś spotkało złego przez to, że nosi prawdziwe futro. Czy ją oblali, czy jej pocięli czy miała nieprzyjemności? Jedna usłyszała tylko jakiś nieprzyjemny docinek od grupy młodzieży. To tylko takie gadanie, nakręcanie się. I potem niektóre panie się boją nosić naturalne futra - mówi Szmyt.

Z drugiej strony - ktoś nie obeznany w futrzarstwie - nie odróżni na pierwszy rzut oka naturalnego od sztucznego. A nawet nie tylko na rzut oka.

- Ile razy przynoszą mi futro prawdziwe albo sztuczne i nawet nie wiedzą, co to jest. Dziś futra są tak dobrze podrobione, tak dopracowano ich wygląd, że zewnętrznie jest trudno czasem rozróżnić. Ale jak dotknę, to od razu wiem, że to jest sztuczne - zaznacza. - Aczkolwiek sztuczne futra są zimne. I wiele osób, które spróbowały sztucznych - wracają do naturalnych. Niejedna klientka mi już powiedziała, wie Pan co, jednak prawdziwe, to jest prawdziwe. I ciepło mi w tym.

Czy sztuczne futra są "ekologiczne"? Tak, podobnie jak elektryczne samochody, elektrownie wiatrowe i wiele rzeczy, które próbuje nam się wciskać nazywając je "ekologicznymi".

- Od naturalnego futra nie ma się alergii, nie elektryzuje się, a po drugie - co to jest ta ekologia, o której cały czas mówią? Sztuczne futro jest ekologiczne? Przecież to jest plastik. To jest z ropy robione i co tam ekologicznego w tym? Też to trzeba utylizować. A w ciągu życia ile tych sztucznych futer trzeba kupić? Przecież to są sezonówki - raz się to wypierze i już jest ponaciągane całe, nie? No i od razu trzeba utylizować i znowu produkować nowe. A futra naturalne mogą być na całe życie - podkreśla Krzysztof Szmyt.

A jak ktoś już chce być nieco bardziej "eko" - może kupić używane futro, z second handu i przerobić na własną potrzebę. I tak niegdyś sporo osób robiło - kupując futra wręcz na kilogramy. Za 500 złotych można było kupić materiał i zrobić z niego eleganckie futerko z "materiałów wtórnych". Niektóre panie lepiej się czuły z tym, że noszą nie "świeżego" lisa, ale jego "dziadka".

Uszycie futra to mozolna praca

Mozolna i etapowa. Futra nie da się uszyć w jeden dzień.

- Przede wszystkim trzeba je poskładać, by pasowały kolorystycznie, potem naciągnąć, nabić na ramę, wyrównać, zszyć, posklejać co trzeba, nadać fason, potem przymiarki, wykończenia, wszycie podszewki, guziki czy haftki, kieszenie - generalnie co najmniej trzy dni trzeba na to poświęcić - opowiada Krzysztof Szmyt.

Na samym końcu następuje czyszczenie futra w specjalnej maszynie, dzięki czemu finalny produkt jest puszysty i pozbawiony zanieczyszczeń oraz wypadającego włosia. A przede wszystkim zdobyć materiał. Czasem "surowe" futra są dostępne, innym razem przyjdzie poczekać nawet kilka tygodni. Obecnie najwięcej futer robi się z norek i lisów. Zdarzają się też karakuły. Ale zaletą norek jest to, że są ciepłe, mają miły włos, nie niszczą się łatwo i są lekkie. Trafiają się też szynszyle. Najdroższe są sobole, ale obecnie prawie niedostępne. Kiedyś przywoziło się je z Rosji.

- To tak drogi i rzadki materiał, że że chyba raz w życiu zdarzyło mi się robić futro z soboli - mówi.

Czy dziś zawód kuśnierza ma wzięcie? Owszem!

- W latach osiemdziesiątych, dziewięćdziesiątych, jak zaczynałem, to człowiek musiał się opędzać od klientów. Były nawet zapisy na szycie futer. Zamówień było tyle, że nie byłem w stanie tego po prostu przerobić. Najgorszy był okres pandemii. Państwo pozwoliło pracować rzemieślnikom, ale co z tego, skoro ludzie nie mogli wychodzić z domów. Też już miałem wątpliwości, czy pociągniemy to dalej - wspomina Szmyt. - Teraz znowu jest trochę lepiej. Klienci wracają, znowu zamawiają.

Zabrzański kuśnierz specjalizuje się oczywiście w futrach. Praktycznie każdy element garderoby, który może być futrzany - zrobi. Skórami się raczej nie zajmuje, choć jeśli ktoś przyjdzie z drobnymi poprawkami czy naprawą - zawsze pomoże.

- Jakbym skóry robił, to też by było masę zamówień. Ale z drugiej strony trudno wszystko zrobić samemu. A pracownika się nie utrzyma, bo w tej branży "sezon" trwa od października do lutego. W inne miesiące może przyjdzie jeden-dwóch klientów w miesiącu - mówi Krzysztof. - Jest to więc nie tylko zawód niszowy, ale jeszcze do tego sezonowy.

Jest jednak ogromny plus kupowania futra u kuśnierza. Jego cena, w porównaniu do tego samego futra w sklepie, może być 2-3 razy niższa!

- Generalnie zajmuję się przeróbkami, naprawami i oczywiście szyciem futer wszelakich. Wszystko co z włosem - tak zawsze mówię. Zresztą nigdy nie mówię klientom, że czegoś nie zrobię. Jak mogę pomóc z rzeczą, którą nawet się nie zajmuję, to i tak zrobię. Bo trzeba ludziom pomagać - podsumowuje z uśmiechem.

Przesympatycznego i uzdolnionego kuśnierza, Krzysztofa Szmyta, znajdziecie w Zabrzu-Pawłowie, tuż za granicą Rudy Śląskiej. Jego zakład mieści się przy ulicy Mendego 12.

Agata Dymara w swoim królestwie

Może Cię zainteresować:

Z pasji i miłości do natury zrodził się Eko Geszeft. Wyjątkowe miejsce na Frynie!

Autor: Jacek Skorek

05/12/2023

Za jazdę nieodśnieżonym autem grożą wysokie mandaty i punkty karne

Może Cię zainteresować:

Pamiętajcie o odśnieżeniu auta przed jazdą! Grożą wysokie mandaty i punkty karne

Autor: Jacek Skorek

27/11/2023

22-latek został namierzony i zatrzymany

Może Cię zainteresować:

Sprawca wypchnięcia z tramwaju w Rudzie Śląskiej niepełnosprawnego i jego kolega ujęci dzięki pomocy mieszkańców

Autor: Jacek Skorek

24/11/2023

Subskrybuj rudzianin.pl

google news icon