Pensja była kiepska, więc postanowili dorobić. Dostawcy jedzenia w Rudzie Śląskiej - złodziejami

Do akcji skierowano patrole z komisariatów III i IV policji w Rudzie Śląskiej. Na miejscu policjanci zastali właściciela auta.

- Mundurowym przekazał informacje, że przed chwilą dwóch młodych mężczyzn włamało się do jego samochodu. Jeden został przez niego spłoszony, a drugi przestraszony zamknął się w firmowym samochodzie, którym przyjechali. Policjanci nakazali mężczyźnie siedzącemu w zaparkowanej obok passata toyocie wyjść. Mężczyzna najpierw próbował przekonać mundurowych, że nic nie zrobił, a schował się, bo przestraszył się mężczyzny, który do nich wyskoczył z budynku - mówi asp. szt. Arkadiusz Ciozak z KMP w Rudzie Śląskiej.

Tłumaczenie jednak nie przekonało policjantów, a przeszukanie służbowego auta z firmy cateringowej, której pojazd, nota bene, niedawno był bohaterem policyjnej kroniki, wykazało - oprócz jedzenia dla klientów - opony z felgami, narzędzia i elektronarzędzia, pasy transportowe i radio skradzione z volkswagena. Przyciśnięty przez rudzkich funkcjonariuszy mężczyzna szybko zeznał prawdę. Jak powiedział, gdy przyjechali z dostawą, zauważyli passata kombi z "dobrem" w środku i postanowili sobie dorobić do kurierskiej pensji. Opisał też swojego kolegę. Zaczęły się poszukiwania. Dość krótkie, bo do patrolu podeszły dwie dziewczyny, które przestraszył, wyskakujący nagle z krzaków nieopodal, mężczyzna pasujący do rysopisu. Chwilę potem był już w rękach policji.

- Obaj włamywacze zostali zatrzymani. Firma musiała wysłać na miejsce zmienników, którzy odebrali firmowy samochód po policyjnych oględzinach i dalej rozwozili jedzenie klientom - dodaje Ciozak.

Kurierzy-złodzieje, mieszkańcy Bytomia i Radzionkowa w wieku 27 i 26 lat, spędzili noc w policyjnej celi. Usłyszeli zarzuty kradzieży z włamaniem. Grozi im od roku do 10 lat pozbawienia wolności. Sprawa jest rozwojowa, bo podczas przesłuchania przyznali się jeszcze do innego włamania do samochodu poza Rudą Śląską.