Supernowoczesna stalownia w Rudzie Śląskiej. Taki jest plan

Takiego zakładu nie ma w Europie. Podobny jest tylko w Japonii. Ma być supernowoczesny i zeroemisyjny - tak o planie budowy stalowni w Rudzie Śląskiej mówią przedstawiciele Węglokoksu. Zakład ma powstać w ciągu pięciu lat na terenie Huty "Pokój".

Jacek Skorek
Na terenie Huty "Pokój" ma powstać nowoczesna stalownia
- Węglokoks SA planuje uruchomienie do 2027 roku nowoczesnej stalowni, zdolnej produkować milion ton stali na rok. Około połowy produkcji przeznaczone ma być na potrzeby wewnętrzne hut Grupy Węglokoks, reszta trafi na rynek - czytamy w oficjalnym komunikacie Węglokoksu.

Projekt zlokalizowany ma być w okolicach dawnej stalowni konwektorowej w Rudzie Śląskiej, na terenach należących do Huty Pokój SA. Jest zabezpieczony w odpowiednie media oraz świetnie skomunikowany - w pobliżu są bocznica kolejowa, sąsiedztwo Drogowej Trasy Średnicowej i autostrady A4.

Skąd pomysł, by odtworzyć produkcję stali?

- Przez lata żyliśmy w przekonaniu, że to co "brudne" wypchniemy na Daleki Wschód i będziemy kupować tanio. Europa, zamykając własne huty i stalownie, tak uzależniła się od dostaw stali, że obecnie 80 procent zapotrzebowania, to import - mówi przedstawiciel Węglokoksu.

A ten jest również utrudniony. Dotąd spora część dostaw pochodziła z ukraińskiego Azowstalu. Wojna w Ukrainie spowodowała, że trzeba było poszukać innych dostawców. Ale kupowanie stali na przykład w Japonii rodzi często problemy. Skoki cen stali na rynku są tak duże, że można kupić drogo, a zanim statek dopłynie - już stracić. Dlatego Węglokoks podjął decyzję o stworzeniu własnej stalowni. Po latach zabijania hutnictwa, nagle uznano, że branża hutnicza odgrywa kluczową rolę w rozwoju gospodarki. Bez niej budownictwo, energetyka, infrastruktura, telekomunikacja, transport, przemysł maszynowy czy przemysł zbrojeniowy - nie są w stanie funkcjonować.

– Zostały już podjęte konkretne działania – 560 mln zł to pierwsze pieniądze, które trafiają dzisiaj na inwestycje do spółek hutniczych funkcjonujących w ramach Węglokoksu. To są pieniądze w ramach funduszu reprywatyzacji na dokapitalizowanie dla tych spółek. Ale przed nami większe wyzwania – już został przygotowany w Węglokoksie projekt nowej stalowni – nowoczesnej, z piecami elektrycznymi, które będą przetapiały złom – powiedział wicepremier Jacek Sasin.

Wczoraj odbyło się spotkanie robocze z wicepremierem Jackiem Sasinem, który zadeklarował, że polski przemysł stalowy, ten który pozostaje w rękach państwa, musi być odbudowany. Dzięki inwestycji w Rudzie Śląskiej zwiększy się bezpieczeństwo i podniesie konkurencyjność polskiej gospodarki oraz stworzone zostaną możliwości zagospodarowania terenów i rozwoju pracowników.

Złom z... ruskich czołgów?

Nie jest tajemnicą, że skoro przemysł stalowy w Polsce został poważnie zredukowany, złom był eksportowany. A później wracał do kraju już w postaci stali. Oczywiście za wiele wyższą cenę.

- By zakład mógł działać z pełną wydajnością konieczna jest ciągłość dostaw na odpowiednim poziomie - mówią w Węglokoksie.

Jak je zapewnić? Jest już pewien plan.

- Jest koncepcja, by złom pozyskiwać z Ukrainy ze zniszczonych czołgów i wozów bojowych. Pierwsze rozmowy są już prowadzone - mówi Joachim Kuchta z Solidarności Huty "Pokój".

Cywilizacyjny kop?

Inwestycja zakłada stworzenie nowoczesnych linii technologicznych, uwzględniających minimalizację wpływu na otoczenie. Koszt całej instalacji, zawierający budowę stalowni i walcowni HRC, to około 5 miliardów złotych. Szacunkowe przychody ze sprzedaży to 4,5 miliarda rocznie ze średnią marżą sprzedaży w wysokości 8 procent.

- Celem inwestycji, planowanej przez Węglokoks SA jest kompletacja łańcucha wartości w segmencie hutniczym Węglokoks, która spowoduje zwiększenie konkurencyjności i produkcji w spółkach hutniczych. Dzięki inwestycji zmniejszy się import wyrobów stalowych do Polski, a co za tym idzie, polepszeniu ulegnie bilans handlu zagranicznego i nastąpi akumulacja korzyści finansowych w polskiej gospodarce - informuje Węglokoks.

Pozostaje nierozwiązany jeden problem. Zakład będzie potrzebować 1000-2000 fachowców do pracy. Czy hutnicy, którzy odeszli z branży, zdecydują się wrócić? Na pewno czynnikiem decydującym będą pieniądze. Ale często i te nie będą w stanie przekonać do powrotu do huty. Węglokoks wprawdzie mówi o nowych kadrach kształconych między innymi w krakowskiej AGH, ale inżynier świeżo po studiach, nie ujmując poziomowi wykształcenia, ma niewielkie doświadczenie.

I jeszcze jedna kwestia. Plan jest wspaniały, ale... czy nie skończy, jak wiele planów, gdzieś w szufladzie?

Subskrybuj rudzianin.pl

google news icon