Sukcesy rudzian w curlingu, czyli czajnikami po lodzie

W wielu popularnych sportach rudzianie zdobywają laury, ale o tym, że mamy swoich reprezentantów w tak "egzotycznej" dyscyplinie, jaką jest curling - wie niewielu. Okazuje się, że nie dość tego, że suwają czajnikami po lodzie, to jeszcze robią to na najwyższym poziomie.

Niestety, rudzianie swoją pasję muszą rozwijać poza miastem. Za to z wielkimi sukcesami. W rozegranym w miniony weekend Turnieju Kwalifikacyjnym Polskiej Federacji Klubów Curlingowych w Łodzi - dwoje rudzian walczących pod flagami warszawskich klubów MCC Media Warszawa i MCC Warszawa - zakwalifikowało się do curlingowych Mistrzostw Europy.

Kapitanem MCC Media Warszawa jest Konrad Stych z Rudy Śląskiej, a w kobiecej drużynie MCC Warszawa, gra też zawodniczka z naszego miasta - Magdalena Kołodziej.

Teraz przed rudzianami rywalizacja z najlepszymi w Mistrzostwach Europy dywizji C. Gdzie? Oczywiście w Szkocji - kolebce curlingu. Mistrzostwa w Dumfries ruszają 28 kwietnia i potrwają do 6 maja.

Curling na Śląsku nieco się sfilcował

Wprawdzie kiedyś klubów curlingowych na naszym terenie było więcej, obecnie pozostały trzy miejsca. Katowice, Gliwice i Warszowice.

- Staramy się go popularyzowć od 20 lat. Sam jestem z Rudy Śląskiej, robiliśmy pokazy dla najmłodszych na Burlochu, niestety, sami nie mamy silnego zespołu - mówi Krzysztof Beck ze Śląskiego Klubu Curlingowego.

Dlatego nasi utalentowani rudzianie muszą grać w składanych klubach. Na przykład w Warszawie. Spowodowane jest to chociażby tym, że najlepsze zaplecze curlingowe jest obecnie w Łodzi. Dlatego Magda i Konrad - nasi utalentowani rudzcy curlingowcy - startują właśnie tam.

Co takiego ciekawego jest w curlingu?

- Sporo jest ciekawych rzeczy. To dyscyplina stawiająca na fair play, w rywalizacji są tylko arbitrzy, nie ma sędziów. Raczej ciągną do tego ludzie, którzy nie szukają brutalności w sporcie, ale precyzji. To nie jest sport siłowy czy wyczynowy. Choć są niuanse, które można poznać dopiero na lodzie.

Koszt uprawiania tej dyscypliny nie różni się znacznie od innych sportów zespołowych. Specjalne buty i szczotka - to podstawowe wyposażenie. Ważące 20 kilogramów kamienie, zwane często czajnikami, są zazwyczaj na wyposażeniu klubów. A sama gra - na początku, jest dość prosta.

- W godzinę można pokazać podstawy. Potem oczywiście jest coraz bardziej skomplikowanie. Do zawodowego grania musi być specjalny lód, bo te 20-kilowe kamienie suną na 40 metrów i zatrzymują się tam, gdzie chcemy. To takie szachy na lodzie - mówi Beck.

I zachęca wszystkich do spróbowania. Bo zabawa jest przednia. I bardzo towarzyska.

Subskrybuj rudzianin.pl

google news icon