Michał Kaczmarczyk, szef kuchni Druid Pubu w Rudzie Śląskiej poleca - prosty przepis na pyszną karkówkę

Potrawa nie musi być skomplikowana, by była pyszna. Każdy doświadczony kucharz wie, że najlepsze powstają właśnie w "polowych" warunkach, gdy do dyspozycji mamy bardzo ograniczony zasób. Tego typu potrawy, określane ogólną nazwą "na winie", tak naprawdę powinno się pisać "nawinie" - co się nawinie - to do gara :D

Karkowka nawinie

Michał Kaczmarczyk, szef kuchni Druid Pubu, nie jest osobowością medialną. Owszem, pojawia się tu i tam, jednak zwykle stara się wymówić brakiem czasu. O mistrzowskich tytułach, nominacjach itp. - nie ma co pisać, bo nie każdy żyje obwieszaniem ścian dyplomami. O Michale warto powiedzieć to, o czym wiedzą zwykle najbliżsi znajomi - że przez dwa lata był szefem kuchni w... Polskiej Stacji Antarktycznej im. Henryka Arctowskiego. Ponad 14 tysięcy kilometrów od Polski. I gotował tak, że do polskiej stacji zjeżdżali się, zwabieni informacjami o jego kuchni, członkowie wypraw antarktycznych z innych krajów. Co można przygotować na stacji, pośród bezkresnego śniegu i lodu? Michał potrafił. Takie właśnie doświadczenia - gotowania potraw "nawinie", często przenosi na nasz rodzimy, rudzki grunt. Dziś zdradził prosty przepis na karkówkę na winie (czyt. nawinie).

- Całą karkówkę kroimy w grube plastry, marynujemy w oleju rzepakowym z dodatkiem przypraw jakie lubimy, dajemy na blaszkę, dodajemy dużo warzyw, podlewamy winem i wrzucamy do piekarnika na 2 godziny na 200 stopni - podaje szybko Michał.
- I co dalej?
- Później jemy. Smacznego :)

A bardziej szczegółowo? Typowy przepis nawinie, czyli według naszego smaku i tego co mamy w lodówce. Michał z warzyw do duszenia dodał paprykę, pomidory, cebulę i czosnek. Ale można również wykorzystać warzywa korzenne - marchewkę, pietruszkę, seler, por - co kto lubi. Tu wszystko pozostaje kwestią własnych preferencji i zasobów.

Mięsa nie obsmażamy, tylko od razu, w foremce lub naczyniu żaroodpornym - otwartym lub zamkniętym, z warzywami, pakujemy do pieca. Ważne, by mięso było zalane dokładnie, po kokardę, winem - czerwonym wytrawnym - (choć każde inne też się nada) - i nie wystawało - tak, by się nie spiekło, tylko dusiło.

Jeśli po dwóch godzinach nie uzyskamy pożądanej kruchości (a mięsko powinno się rozpadać na języku) - można je jeszcze zostawić w piecu na godzinę-półtorej w 80 stopniach na slow-cooking, by doszło.

Podajemy z puree ziemniaczanym, podlane sosikiem, jaki powstał przy duszeniu karkówki, do tego surówka własnego pomysłu czy inna witamina lubiana przez króliki i - smacznego!

Oczywiście jeśli zostało wina - należy je spożyć do obiadu! :D

Subskrybuj rudzianin.pl

google news icon