Zabójstwo i dwa napady w jeden dzień - sprawca już za kratami

Sześć godzin zaledwie zajęło policji namierzenie i zatrzymanie 37-letniego zabójcy-szaleńca ze Świętochłowic. Wszystko zaczęło się od ujawnienia zwłok mężczyzny na nieużytkach przy ulicy Piaskowej w Bielszowicach.

Zbójruda

To była doskonale skoordynowana i przeprowadzona akcja w wykonaniu rudzkiej policji. Zaczęło się od znalezienia w miniony czwartek, tuż po godzinie 15., zwłok 36-letniego mężczyzny. Ciało zaginionego kilka dni wcześniej rudzianina, ujawnione na ulicy Piaskowej w Bielszowicach, miało kilkanaście ran kłutych zadanych nożem. Kiedy kryminalni pracowali na miejscu zbrodni, przyszła informacja, że na rudzki SKOK była próba napadu. Tuż przez godziną 17. mężczyzna z nożem w ręku usiłował zmusić pracownicę do wydania pieniędzy. Ta jednak uruchomiła alarm i bandyta uciekł.

Doskonale jednak zapisał się na monitoringu. Nagranie trafiło do wszystkich policjantów i, mimo maseczki na twarzy, rozpoznali go mundurowi z komisariatu IV. Okazało się, że kilka tygodni temu przewinął się już przez ich ręce.

Około godziny 18. przychodzi kolejny komunikat - napad na Żabkę w Rudzie. Pracownica została poraniona nożem, sprawca kradnie jej portfel i 1000 złotych. W trakcie szarpaniny kobieta zrywa maseczkę napastnikowi. Kryminalni pokazują jej zdjęcie podejrzanego o te czyny - zostaje rozpoznany.

Akcja nabiera tempa. W rudzkiej komendzie przeglądane są bilingi telefoniczne poszukiwanego oraz denata. Okazuje się, że ostatnią osobą, która dzwoniła do zamordowanego - był sprawca napadów. Nie ma już wątpliwości - na podstawie lokalizacji telefonu kryminalni namierzają mężczyznę w Katowicach. Niedługo potem, około 21.20, na jednej z ulic w centrum Katowic - zatrzymują bandytę.

Dowody są niepodważalne. Podczas przesłuchania mężczyzna przyznaje się do napadów i zabójstwa. Wskazuje, gdzie wyrzucił rzeczy zamordowanego oraz skradziony Żabce portfel. Przeprowadzony w piątek eksperyment procesowy potwierdza jego słowa. W sobotę staje przed prokuratorem i sądem. Tymczasowy areszt na trzy miesiące.

37-latek ze Świętochłowic był dobrze znany policji. W grudniu wyszedł z więzienia po ośmioletniej odsiadce za napady na stacje benzynowe i rozboje. Teraz grozi mu nawet dożywotnie więzienie.

Subskrybuj rudzianin.pl

google news icon