Stara metoda, nowe ofiary. Nadal dajecie się nabrać...

"Jestem z Centralnego Biura Śledczego Policji. Pani konto bankowe jest na celowniku hakerów. Musi pani wszystko wypłacić i mi przekazać". Taki telefon odebrała 66-letnia rudzianka. I uwierzyła. Gorzej. Uwierzył też jej 42-letni syn i pomógł wypłacić pieniądze z banku.

Oszust

Metoda jedna ze starszych. "Na policjanta". Jak się okazuje, mimo wszelkich ostrzeżeń policji i mediów, rodzin i bliskich - nadal skuteczna. Do mieszkanki naszego miasta zadzwonili na telefon stacjonarny. Powiedzieli to, co zwykle. Że konto zagrożone, że trzeba natychmiast wypłacić, przekazać "operacyjnemu". On się zatroszczy. Problemem był fakt nieposiadania przez kobietę komórki. Oszust poszedł po bandzie. Kazał jej pożyczyć komórkę od syna. Przerażona kobieta wypełniła wszystkie instrukcje, poszła do banku, wypłaciła 60 tysięcy oszczędności i... przekazała je młodemu człowiekowi w bluzie z naciągniętym kapturem i w maseczce. W operacji ratowania zagrożonych pieniędzy towarzyszył jej syn, który oddał fałszywemu policjantowi jeszcze kartę kredytową. "Śledczy" poinstruował ich, żeby co najmniej przez jeden dzień nikomu nie mówili o akcji. Tak też zrobili.

- Wczoraj kobieta opowiedziała wszystko mężowi. Ten stwierdził krótko i spokojnie - oszukali was - mówi asp. szt. Arkadiusz Ciozak z rudzkiej policji.

Sprawca nie do namierzenia, pieniądze przepadły, a ostrzegać można codziennie. Bez skutku. O metodach oszustw pisaliśmy już wielokrotnie. Wykrywalność w tych przypadkach jest niestety znikoma.

Subskrybuj rudzianin.pl

google news icon