Śpiewy, tańce i zabawa dla każdego. Akuku w Wirku ruszyło z przytupem!

Niewielu wierzyło, że Ewie Tukaj, założycielce Fundacji Integracji i Kreatywności AKUKU, oraz przyjaciołom, ta sztuka się uda. Przeprowadzka z Mikołowa, ich dotychczasowej bazy, do Rudy Śląskiej nie była łatwa. I to jest poważne niedomówienie. Teren, który obrali za nową siedzibę - początkowo przypominał... Na pewno nie przypominał tego, co w dwa miesiące udało się zrobić. Dziś od rana - do Akuku przybywali goście. I nie mogli wyjść. Zobaczcie, co czeka w wireckiej oazie relaksu i zabawy.

Już na wejściu każdego wita Ewa. I oprowadza po całym terenie. Atrakcje dla rodziców, ale głównie dla maluchów. Choć i młodzieży pierwszego dnia nie brakowało. W Akuku po prostu czas płynie innym tempem. Nawet się człowiek nie obejrzy, a mija kilka godzin. Szczególnie, że maluchy co rusz chcą być gdzieś indziej, więc rodzice galopują za nimi.

Zwierzęta kochają dzieci. I vice versa

Kociarnia (na razie dwa kotki), "świnkomorskarnia" (póki co też tylko dwie), królikarnia (tu całe stado, wręcz niepoliczalne), para przytulaśnych osiołków i para ciekawskich kóz, nieco niemrawe żółwie - jak to żółwie, świergolące papużki faliste, brykające wiewiórki - to miejsca, gdzie nie tylko dzieci, ale i dorośli chętnie zaglądają. Najwiecej radości sprawiały wszystkim wyjątkowo ciekawskie, przyjazne i rozbrykane króliki. "Ja chcę króliczka!" - rozbrzmiewało z ust bąbli po każdym spotkaniu z tymi pociesznymi zwierzakami. Ścieżka edukacyjna, przybliżająca najmłodszym naturę wyposażona jest też w sztuczną krowę i kozę, które można... wydoić! Wprawdzie z wlewanej z góry wody, ale zawsze to bliżej natury.

Placów zabaw do bólu

Trampoliny, piaskownice, tyrolka, miniścianki wspinaczkowe, kuchnia, gdzie oczywiście powstają najlepsze potrawy z wody i piasku, sprzedawane później przez małe chytrusy w pobliskim sklepiku, zjeżdżalnie, stanowiska do malowania twarzy i "tatuaży" - tu pociecha może wsiąknąć na długie godziny. Do tego wspólne tańce, śpiewy, zabawy. Macie z głowy cały dzień.

Nieco poważniej - czyli kto jest komu wdzięczny i za co

- Zawsze mówię, że cuda realizujemy na miejscu, a to, co niemożliwe - w dwa dni. Jednak kiedy tu przyjechałem po raz pierwszy, wyglądało to bardzo... ciemno. Ale nasz entuzjazm, zwłaszcza Ewy, spowodował, że mnóstwo prywatnych osób zaangażowało się wraz z nami w porządkowanie tego terenu. Jeden mój telefon wystarczył i mieliśmy sporą grupę kibiców Ruchu Chorzów, którzy zadeklarowali, że zawsze pomogą. To co tu robimy, robimy z serca, a największą nagrodą dla nas jest uśmiech dzieci - mówi Marek Latos, członek zarządu fundacji.

Uśmiechy były. Niezliczone. Ale przed założycielami Akuku - nadal mnóstwo pracy.

- Myślę, że to nie jest koniec pracy, tylko jej ciąg dalszy. Sporo wyzwań przed nami. Obora warsztatowa, kociarnia, adaptacja przyległych terenów. Aż boję się powiedzieć, czego jeszcze brakuje. Na pewno powstanie jeszcze lawendowy ogród, ogród sensoryczny, wioska indiańska, sala warsztatowa i rozwój, rozwój, rozwój - śmieje się Ewa Tukaj.

Podobało się każdemu. I stąd naprawdę trudno wyjść.

- Przyjechałam tu na początku i tak naprawdę nic tu nie było. Ale kiedy poznałam Ewę, wiedziałam, że powstanie z tego coś pięknego. Dziś jestem tu z rodziną - dziećmi i wnukami i na pewno będziemy zaglądać często. To cudowne miejsce - powiedziała Ewa Chmielewska, rudzka radna.

Były też łzy wzruszenia i okazja do wspomnień. Przyjechały właścicielki tego terenu. Które w czasach świetności owego byłego gospodarstwa - spędziły w nim młodość.

- To kiedyś żyło, ojciec prowadził gospodarkę, zawsze było tu dużo dzieci. Cieszymy się, że znów żyje i wszystkim się podoba - mówi Wiola Uljanowicz, właścicielka terenu, na którym dziś działa Akuku.
- Trudno o tym mówić, bo to nasza ojcowizna. Cieszymy się, że będą tu przychodzić dzieci, bo myśmy też tu spędziły cudowne dzieciństwo. Dokonali w bardzo szybkim tempie cudu. Pozytywna energia Ewy wpłynęła na ludzi. Miło się na to patrzy, są emocje i łzy - powiedziała nie kryjąc łez Natalia Wrzos, druga z właścicielek.

W przyszłym roku - w jednym z budynków i na terenie zielonym - powstaną tory przeszkód rodem z Ninja Warrior. Dla dzieci - rozrywkowe, dla dorosłych - już bardziej wymagające.

- Powstanie też hala fitness, ale to w drugim etapie, bo to poważny temat budowlany. Na terenie otwartym będą tory przeszkód do pokonania. Ale z tymi projektami najwcześniej ruszymy na wiosnę przyszłego roku. Docelowo będą dwa tory ninja warrior - jeden dla zaawansowanych, taki prawie prawdziwy, drugi dla młodzieży - mniej wymagający. Do tego będziemy organizować treningi personalne, zajęcia dla całych rodzin i dla dzieci w dwóch grupach wiekowych. Współpracujący z nami Michał Grochoła z Mikołowa, finalista telewizyjnego "Ninja Warrior", będzie nadzorować ten projekt i sam prowadzić zajęcia, w tym również z jogi - mówi Krzysztof Motyka, współzałożyciel współpracującego z Akuku - Holicenter.

Akuku będzie się więc rozrastać. O tereny do ćwiczeń, jeżdżenia quadem, alpakoterapii i szeroko pojętej promocji zdrowia - Michał Grochoła ma prowadzić zajęcia dla "ninja warriorów", Janusz Wilk będzie odpowiedzialny za fizjoterapię, zajęcia dla dzieci poprowadzą mistrzowie Polski w gimnastyce - Kacper Garnczarek i Dominika Dudek.

A póki co - Akuku zaprasza wszystkich w najbliższą sobotę i niedzielę - od godziny 10. do 18. Wirek, ulica Janusza Korczaka (ogródki vis a vis Kauflandu). Wrażenia niezapomniane! Koniecznie odwiedźcie króliczki :D I oczywiście zobaczcie w fotogalerii - co was czeka na miejscu!

Subskrybuj rudzianin.pl

google news icon