Do 88-letniej mieszkanki Bykowiny zapukał "listonosz". Mężczyzna miał plakietkę Poczty Polskiej. Powiedział kobiecie, że jest mu słabo i czy mogła by mu dać szklankę wody. Seniorka wpuściła go do domu, poszła do kuchni i poczęstowała strudzonego "listonosza". Wypił, podziękował i wyszedł. Chwilę potem 88-latka zorientowała się, że drzwiczki szafki w pokoju są otwarte, a z wnętrza zniknęła koperta z pieniędzmi i biżuteria. W sumie straciła 36 tysięcy złotych i kosztowności warte 4 tysiące...
Policja ostrzega - to nowa metoda złodziei!
Dzięki zeznaniom świadków, którzy nie dali się nabrać oszustom - wiemy, jak może wyglądać cały proceder wytypowania ofiary.
- Dwa dni temu mieszkanka Rudy Śląskiej poinformowała nas, że do jej babci, na telefon stacjonarny, zadzwonił mężczyzna podający się za pracownika poczty. Powiedział, że listonosz ma dla niej paczkę, ale trzeba będzie trochę dopłacić - mówi asp. szt. Arkadiusz Ciozak z KMP w Rudzie Śląskiej. - Poprosił ją o adres i poinformował, że listonosz będzie mieć dużo paczek do rozniesienia, więc powinna wiedzieć, gdzie trzyma pieniądze, żeby później nie szukać.
Gdy kobieta powiedziała, że wie, gdzie ma gotówkę - mężczyzna poprosił, by mu powiedziała. Tak, by na wypadek, gdy zapomni - listonosz wiedział i mógł jej wskazać miejsce...
Co dzieje się dalej, gdy senior da się zmanipulować - już wiemy ze wstępu.
Na szczęście ta seniorka wyczuła oszustwo, rozłączyła się i powiedziała wszystko wnuczce. Takich telefonów było już w naszym mieście kilka. Oszuści wyszukują osoby najprawdopodobniej z książki telefonicznej, posiadające telefon stacjonarny, zwykle starsze i łatwowierne. A kto nie ufa listonoszowi?
