Ustawa górnicza, która ma doraźnie ratować płynność PGG, dziś wraca do Sejmu. Tempo szalone, ale i tak o wszystkim zdecyduje Komisja Europejska

Ustawa „płynnościowa”, która ma doraźnie ratować śląskie spółki górnicze z PGG na czele, wciąż nie została uchwalona przez Sejm. Nawet jeśli uda się to dziś, rząd niczego górnictwu nie może zagwarantować, bo i tak najpierw musi o zgodę zapytać Komisję Europejską. Mamy kolejny termin tego pytania: 15 stycznia.

PGG SA
Czy w PGG będą w styczniu pieniądze na wypłaty?

W skrócie: dokładniej chodzi o nowelizację ustawy górniczej, która projektuje pomoc publiczną dla sektora do 2031 roku. Dzięki niej wiemy np. że tylko przez 10 pierwszych lat realizacji umowy społecznej (jej horyzont sięga 2049 roku) do nierentownego wydobycia węgla dopłacimy ok. 28,8 mld zł. Celem ustawy jest jednak również zapewnienie płynności stojącej na krawędzi bankructwa Polskiej Grupie Górniczej. „Jeśli jej nie będzie, 10 stycznia pracownicy PGG dostaną ostatnią wypłatę” – ostrzegał szef śląsko-dąbrowskiej Solidarności, Dominik Kolorz.

Decyzję podejmie Komisja Europejska

Doraźna pomoc dla PGG miała polegać na umorzeniu miliardowej pożyczki, którą spółka dostała z Polskiego Funduszu Rozwoju, a także zobowiązań wobec ZUS. Problem, o którym nie wspomniał np. odpowiadający za górnictwo wiceminister Piotr Pyzik, polega na tym, że udrażnianie płynności w spółkach będzie miało formę pomocy publicznej. „To jest pomoc publiczna, która bez zgody Komisji Europejskiej będzie nielegalna i skończy się tak, jak z polskimi stoczniami” – komentował Bogusław Ziętek, lider Sierpnia 80.

Mimo wszystko, rząd świadomość problemu ma, dlatego ustawa ma zostać dołączona do wniosku notyfikacyjnego, jaki będzie przedłożony w Komisji Europejskiej. Kiedy? Według naszych informacji, do 15 stycznia. Czas odgrywa tu istotną rolę, tym bardziej, że legendarne „zielone światło dla górnictwa” z KE wiceminister Pyzik obiecał 2 grudnia nie zostało zapalone, a w styczniu PGG może już nie mieć pieniędzy na wypłaty. Jest jednak coś jeszcze. Przed tygodniem związkowcy (przyjmijmy, że warunkowo) przystali na awaryjną propozycję Pyzika: bypassowania PGG, dopóki nie rozstrzygnie się sprawa notyfikacji. Ta propozycja może być jednak niewiele warta, jeśli Komisja Europejska na wstępie podważy jej zgodność z unijnym prawem. W ten sposób koło się zamyka.

„Dziś nie mamy innego wyjścia”

Czas od dawna nie jest sprzymierzeńcem ani rządu, który miał załatwić notyfikację umowy społecznej do końca roku (w najlepszym przypadku zakończy się ona do końca roku… 2022), ani górnictwa wraz ze związkami, które czekają na realizację uzgodnionego wiosną porozumienia. Ustawa zwana „płynnościową” miała zostać uchwalona na najbliższym posiedzeniu Sejmu (obietnica wiceministra Pyzika), ale to zakończyło się w środę. Poprawek i wątpliwości było tak dużo, że projekt wrócił do prac w komisji. Ostatnia szansa dziś. - Projekt przejdzie na tym posiedzeniu, liczę, że zaraz potem trafi do Senatu. Pytań i wątpliwości jest dużo, ale nawet spora część opozycji powinna raczej poprzeć tę ustawę – mówi poseł PiS, Marek Wesoły. - Owszem, działamy „za pięć dwunasta”, na ostatni moment, mało to wszystko chwalebne, ale dziś nie mamy innego wyjścia.

Wesoły przyznaje, że wejście w życie rozwiązań krótkoterminowych dla PGG będzie zależeć od decyzji Komisji Europejskiej. Jaka ona będzie, nie wie nikt w polskim Sejmie, a biorąc pod uwagę cały proces negocjacyjny (poprzedni wiceminister od górnictwa, Artur Soboń nieoczekiwanie zrezygnował w trakcie, dwa miesiące trwał wakat na tym stanowisku), trudno być optymistą. Szalone tempo procedowania ustawy górniczej (tradycyjnie, w trybie poselskim) to również pokłosie wcześniejszych zaniedbań. Opozycja wskazywała, że cały dotychczasowy proces legislacyjny zamknął się w 24 godzinach, co bynajmniej nie potwierdza, że mamy do czynienia z pakietem dopracowanych rozwiązań. A ostatecznym arbitrem będzie Komisja Europejska.

Jak zdążyć przed 15 stycznia?

- To ustawa pisana na kolanie: przez komisję sejmową przeszła dwie godziny po tym, jak jej druk pojawił się w systemie. Rząd miał ponad pół roku na jej przygotowanie. Dziś próbuje nieudolnie gasić kolejny pożar – uważa poseł Michał Gramatyka z Polski 2050.

Na koniec wątpliwość: czy 15 stycznia będzie w ogóle co zawozić do Brukseli? Jeśli dziś ustawa przejdzie przez Sejm, w Senacie trafi najwcześniej na pierwsze noworoczne posiedzenie (11-13 stycznia). Senat ma jednak 30 dni, by się nią zająć. Jeśli zrobi to ekspresowo, pierwsze posiedzenie Sejmu mamy w dniach 12-13 stycznia. Kolejne 26-27 stycznia.

A propos pożarów. Oto kolejny: 15 grudnia 5 central związkowych weszło w spór zbiorowy z PGG. Żądania? Natychmiastowa podwyżka średniego wynagrodzenia do poziomu 8,2 tys. zł oraz rekompensata finansowa „w związku ze zwiększonym wysiłkiem” i wydobyciem w dni wolne od pracy. „Szybko rosnące ceny sprawiają, że musi dojść do zdecydowanego podniesienia płac powyżej poziomu inflacji”- piszą związkowcy. Kolejnym stadium sporu zbiorowego może być strajk.

Subskrybuj rudzianin.pl

google news icon