Synek z Rudy Śląskiej jedzie na mundial. Kamil Grabara spełnia marzenie, a kibice podzieleni

Kamil Grabara jedzie na mundial. Pochodzący z Rudy Śląskiej bramkarz skorzysta na koszmarnej kontuzji Bartłomieja Drągowskiego, który złamał nogę w ostatnim meczu przed wyjazdem do Kataru

Fot. Instagram/FC Kopenhagen
Kamil Grabara

Gdy wydawało się już, że wielkie marzenie Kamila Grabary o wyjeździe na mistrzostwa świata się nie spełni, młody bramkarz rodem z Rudy Śląskiej dostał prezent od losu. Jak to w takich przypadkach bywa pech jednego jest szczęściem drugiego. Grabara do kadry Michniewicza wskoczył w miejsce Bartłomieja Drągowskiego. Ten jednak w swoim ostatnim meczu w tym roku w Serie A doznał koszmarnej kontuzji. Podczas starcia z napastnikiem rywali Drągowski złamał nogę w kostce. Wyjazd do Kataru jest w tej sytuacji niemożliwy. Selekcjoner jeszcze tego samego dnia zdecydował o powołaniu Grabary w miejsce Drągowskiego. Tym samym piłkarski sen synka z Rudy Śląskiej jednak się spełni.

Kamil Grabara wzbudza kontrowersje. Chciał grać w innej reprezentacji?

W zeszły weekend, gdy już wiedzieliśmy, że w pierwotnej kadrze Michniewicza zabrakło miejsca dla Grabary w Polsce szerokim echem odbiła się wypowiedź młodego bramkarza udzielona duńskim mediom (Grabara gra w FC Kopenhaga).

- Jestem Polakiem i zawsze będę za naszą drużyną narodową. Ale jest też inna kadra, która występuje w biało-czerwonych barwach i ją na pewno też będę wspierał. Tak naprawdę uważam, że jedna z tych drużyn ma nieco większe szanse na mistrzostwach niż druga, więc zastanawiam się czy po drodze zmienię koszulkę i nauczę się nowego hymnu - powiedział rudzinina

Rozwścieczył tym kibiców, którzy zarzucali mu, że nie potrafi z godnością przyjąć braku powołania i przebąkuje o grze dla innej reprezentacji.

Kamil Grabara. Zaczynał w Rudzie, w Bykowinie

To właśnie w rudzkiej dzielnicy Bykowina młody Grabara rozgrywał pierwsze mecze z kolegami z podwórka, zdzierał kolana i kształtował swój charakter. Pierwszy klub jednak znalazł w innej dzielnicy. Padło na Wirek, gdzie znajduje się Wawel. Do dzisiaj z sentymentem wspomina miejsce, w którym zaczęła się jego piłkarska przygoda.

- Ktoś może nie wierzyć, że ćwiczyliśmy na żwirze, ale w archiwach powinny być zdjęcia starego boiska. Cieszę się, że tam zaczynałem, choć na treningach piliśmy gazowaną wodę i biegaliśmy po kamieniach - opowiadał w "Przeglądzie Sportowym".

Boiska żwirowe kiedyś były normą w całej Polsce. Przez cały rok trenowały na nich grupy młodzieżowe. Boiska trawiaste były przeważnie przeznaczone tylko dla seniorów. W takich warunkach wychowało się wiele gwiazd polskiego futbolu. To hartowało, ale na szczęście te czasy są już za nami.

Grabara ma sentyment nie tylko do drużyny z Wirka, ale także do swojego rodzinnego miasta i całego Śląska.

- Ruda Śląska, Chorzów, Katowice – najbardziej na świecie podoba mi się śląska aglomeracja. Zawsze się cieszę, gdy mogę przyjechać do domu, choćby na pół dnia. Zobaczyć Bykowinę, moje osiedle w Rudzie Śląskiej, które nota bene się nie zmieniło, spotkać ze znajomymi - mówił we wspomnianym wywiadzie.
Grabara

Może Cię zainteresować:

Człowiek w masce, który zatrzymał Manchester City. To nasz chłopak z Rudy Śląskiej

Autor: Robert Czykiel

26/10/2022

Subskrybuj rudzianin.pl

google news icon