Dyżurny rudzkiej "jedynki" otrzymał powiadomienie, że poszukiwany do odbycia kary, poszukiwany trzema listami gończymi - dwoma sądowymi i prokuratorskim - mężczyzna, przebywa w mieszkaniu swojej partnerki przy ulicy Wolności w Rudzie Śląskiej. Kryminalni pojechali pod wskazany adres.
- Kobieta, która otworzyła mundurowym zapewniała, że nie wie, gdzie jest poszukiwany przez nich mężczyzna. To samo potwierdziła przebywająca tam partnerka poszukiwanego. Policjanci nie dali jednak wiary tłumaczeniom kobiet. Wszystko wskazywało na to, że ukrywają go właśnie w tym mieszkaniu - mówi asp. szt. Arkadiusz Ciozak z KMP w Rudzie Śląskiej.
Matka i córka zgodnie utrzymywały nie tylko, że nie wiedzą gdzie jest poszukiwany, ale że "tu go na pewno nie ma". To sprowokowało policjantów do podjęcia zabawy w "ciepło-zimno". Przeszukiwali mieszkanie kawałek po kawałku. W jednym z pokoi na kanapie siedziało dziecko. Trzymało się jej kurczowo i nie chciało zejść. I to było już "gorąco".
- Policjanci prowadzący na co dzień poszukiwania, często spotykają się z przypadkami chowania się unikających kary przestępców w wersalkach, szafach czy też innych schowkach - dodaje Ciozak.
Policyjny nos nie zawiódł. Po podniesieniu siedziska - ich oczom ukazał się poszukiwany mężczyzna. 37-latek trafił do aresztu śledczego - odbyć karę, której unikał.